USA intensywnie – Wstęp!
🇺🇲Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Kraj marzeń! Dla mnie to był zawsze elektryzujący kierunek. Nie tylko elektryzujący, ale przede wszystkim niedostępny! Po pierwsze z powodu wiz (o których, od dziecka słyszałem, że są towarem cholernie ekskluzywnym, a o konsulach i ich kaprysach chodziły taaaakie plotki, że otrzymanie paszportowej wklejki stawało się marzeniem ściętej głowy), po drugie z powodu kosztów (bilet, samochód, śród-loty itp.), po trzecie z powodów mentalnych (przecież to całe USA, to kraina z filmów i tak naprawdę poza nimi chyba nigdy nie istniała). Znalazłoby się jeszcze kilka powodów wielkiej bariery, jaką stanowiło wyobrażenie sobie podróży za ocean, ale nie będę ich tu wszystkich wymieniał, bo przecież nie o to chodzi…
🎃🎲W końcu pojawiły się w mojej głowie symptomy (bo przecież wszystko jest w głowie…), które pozwalały łaskawiej patrzeć na pomysł podróży za ocean. Przez lata odkładane pieniądze zawsze można było przeznaczyć na coś innego, ale zakiełkowała, a potem dojrzała myśl, że taka podróż też jest wiele warta. Coraz więcej wycieczek, które zorganizowałem w naszym europejskim grajdołku upewniła mnie, że Stany to również rzecz nie przekraczająca moich możliwości. Wizy (no w 2019 istniały jeszcze wizy i mimo, że zaraz potem zniknęły, to na tamten czas, nie było wiadomo kiedy to nastąpi) od dawna były już przyznawane w sposób bardzo przyjazny, a odsetek odmów nie przekraczał trzy procent, tylko ten pieprzony wniosek z dziesiątkami szczegółowych pytań po angielsku wciąż jeszcze odrzucał. Koniec końców, nawet z tym sobie poradziłem. W internecie przecież można znaleźć każdą instrukcję.
🎲🪁Wyprawa do Krakowa całą rodziną miała przedsmak wielkiej przygody, bo wchodząc do konsulatu, de facto przekraczaliśmy granicę państwa i mieliśmy się znaleźć na małym skrawku terytorium USA. Spotkanie z konsulką nie przyniosło żadnych niespodzianek. Młoda dziewczyna, z bardzo poważną miną, wypytywała nas o szczegóły związane z pracą, majątkiem i planami życiowymi. Nie była to może komfortowa rozmowa, ale zaskutkowała szybką decyzją o przyznaniu pozwolenia na wjazd. Wiem, że z dzisiejszej perspektywy, kiedy do Stanów leci się ot tak, takie rozważania nie mają głębokiego sensu, ale dla mnie, wychowanego w przekonaniu niedostępności tego kraju i jeszcze, w ostatnich latach wciąż obowiązujących wiz, było to duże przeżycie…
🎠🛫Bilety do Ameryki nie były jakimś większym problemem. W 2019 roku miałem już opanowane wyszukiwanie różnych opcji, a czy się wpisywało do wyszukiwarek Paryż, czy Nowy Jork, nie miało najmniejszego znaczenia. Bilety zostały kupione! Najlepszą opcją okazał się lot z czeskiej Pragi. Pozostawała jeszcze kwestia planu… No właśnie – czy jesteś w stanie sobie wyobrazić plan zwiedzania całych Stanów Zjednoczonych w trzy tygodnie? Oczywiście można zobaczyć tylko jakiś fragment lub fragmencik, ale wtedy ten wyjazd wydawał się tak wielkim przedsięwzięciem, tak niewyobrażalnym i niesamowitym, że wchodziła w grę tylko intensywna, wielowątkowa opcja zwiedzania. Pierwszym pomysłem było przejechanie ze wschodniego wybrzeża na zachodnie i powrót jakąś alternatywną drogą. Czasu powinno wystarczyć, ale ktoś mi powiedział, że tam w środku tego kraju jest po prostu wielkie, puste NIC i szkoda trochę czasu na siedzenie w samochodzie, żeby przez to TO przejechać. Pozostały więc loty! No cóż, przecież we wszystkich filmach Amerykanie tylko latają i latają…
😬🐙Mógłbym tu pisać jeszcze, jak tak z miesiąc przed wyjazdem miałem tak wielkiego pietra, że gdyby nie już poniesione wydatki, to rozważałbym opcję wycofania się z tego wszystkiego. Tak, strach mnie obleciał, po prostu! Niby cywilizowany kraj, a jednak wszyscy, którzy chcą posiadają broń. Samochody niby takie same, ale jakieś dziwne i śmieszne różnice w przepisach ruchu drogowego, a jeszcze te wszystkie opowieści o ścisłej konieczności jazdy z dozwoloną prędkością.O karach za niesubordynację i wzajemnym donoszeniu na siebie współużytkowników drogi nie wspomnę. Niby bezpiecznie, ale jednak te wszystkie grzechotniki i inne groźne stwory, które grasują tu i ówdzie. No i jeszcze ta niesamowicie droga służba zdrowia! Co będzie jeśli któremuś z nas coś się stanie? Wykupiliśmy, co prawda, ubezpieczenie, ale czy milion dolarów to wystarczająca suma, która zabezpiecza wszystkie przypadki. W końcu tak daleko od domu jeszcze nie byliśmy! Wszystkie te obawy wydają się dzisiaj śmieszne, ale nie zmienia to ani trochę faktu, że przez ostatnie trzy noce przed wyjazdem, prawie nie spałem z wrażenia.
⏱️🕰️Wyjeżdżamy! Czuję, jakbym pierwszy raz jechał na wakacje! Gdyby był miernik stopnia podekscytowania, to wskazówka byłaby na skrajnym fragmencie czerwonego pola i opierałaby się o bolec uniemożliwiający wyższe wskazanie! Jeszcze nocleg w Pradze. W planie był wieczorny spacer, ale w tym stanie niespecjalnie mamy na niego ochotę. Ledwie idziemy na hotelową kolację. Długo nie mogę zasnąć. Jutro wieczorem będę w Stanach…
✈️🚀Będziemy lecieć linią Delta! Bezpośrednie połączenie Praga – Nowy Jork! Trochę nietypowo jest przed stanowiskiem check-in. Dwie młode panie przeprowadzają z każdym szczegółowe ankiety, łącznie z tym, że trzeba podać miejsce docelowe, gdzie spędzimy noc. Mamy wszystkie rezerwacje na całą podróż, więc mogę podać miejsc do woli, ale potrzebne jest tylko jedno.
✈️🚀Samolot jest ogromny! Jesteśmy przyzwyczajeni do takich, w których jest jedna alejka wzdłuż kadłuba, tu są dwie i trzy rzędy siedzeń. Przechodzimy najpierw przez pomieszczenia jakiejś bardzo wysokiej klasy, bo miejsca są prawie leżące, a przestrzeni wokół mnóstwo! Dalej fotele, ale luźno porozstawiane, potem nasz “przedział”. I tak nie jest źle. W porównaniu z europejskimi “tanimi liniami” – tutaj przestrzeni na nogi jest mnóstwo. Starcza nawet dla mnie, a jestem wysoki, ponad 190cm wzrostu. Przed każdym fotelem jest mały ekran, pewnie będą wyświetlać filmy. Każdy dostaje koc, słuchawki i poduszeczkę, dostępne są również czarne opaski na oczy. Obsługa w sile wieku, nie ma młodziutkich blondwłosych stewardes, znanych z filmów. Nasz rejon obsługuje steward, “na oko”, chyba jamajskiego pochodzenia, cały czas się uśmiecha i zagaduje. W końcu przychodzi czas na kawę! No niestety – pierwszy “minus” Ameryki. Znajomi opowiadali, że kawy to przez trzy tygodnie nie uświadczysz. Wiadomo, że w żadnym samolocie nie można pod tym względem liczyć na luksusy, ale to co pijemy, w najmniejszym stopniu nie przypomina kawy, nawet tej rozwodnionej…
🛬🪂Podróż mija nadzwyczaj znośnie! Po niecałych ośmiu godzinach jesteśmy w Nowym Jorku na JFK. Spodziewaliśmy się ogromnej kolejki do urzędnika sprawdzającego wizy, ale Czesi już od jakiegoś czasu są z USA w porozumieniu o ruchu bezwizowym, więc z naszego samolotu czeka tylko kilka osób. Pieczątka w paszporcie i jesteśmy! Nowy Jork Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Jest 14ta z minutami, wystartowaliśmy o 12tej. Taki psikus wynikający z różnicy czasu…
🍀Pozdrawiam serdecznie! Wojt Cz