Amerykańska przygoda – rozdział 16 – Nowy Jork – Ground Zero

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Amerykańska przygoda – rozdział 16 – Nowy Jork – Ground Zero

🚔BRAK SŁÓW, PRZERAŻENIE! 11-tego września 2001 roku, wczesnym popołudniem zadzwoniła do mnie żona, żeby przekazać okropne wieści. Jeździłem wtedy po Krakowie, załatwiałem różne sprawy, nie słuchałem radia. Wtedy wolałem muzykę z magnetofonu (tak, wtedy w samochodach były instalowane radia z magnetofonem na kasety). Wieści, które przekazywała mi małżonka były tak nieprawdopodobne, że przez dłuższą chwilę byłem przekonany, że to jakiś fejk. Wyobraziłem sobie, że nie mają tam co robić, u niej w pracy, że wymyślili sobie jakieś głupkowate wyzwanie – kto bardziej wkręci rozmówcę w najbardziej nieprawdopodobną historię. Tak! Widziałem oczami wyobraźni jak wokół biurka mojej żony stoi grupka osób, z głupimi minami, z trudem powstrzymujących się od śmiechu, słuchających co ona takiego wygaduje, podziwiających jej zimną krew i zdolności aktorskie…

🕣Moja Pierwsza Połowa posiada zdolności aktorskie i potrafi błysnąć intelektem, poczuciem czarnego humoru, ale w tamtym momencie nie musiała używać podobnych umiejętności, bo to o czym opowiadała wydarzało się naprawdę. Wydarzało się w czasie rzeczywistym – on line and on time – jakby to dzisiaj można modnie powiedzieć…

⏳️Przyjechałem do klienta, a tam włączony telewizor, a w telewizji pokazywali dokładnie o czym opowiadała małżonka. I znów to we mnie gruchnęło! Z większą mocą, bo opowiedziane obrazami! Staliśmy z klientem przed tym telewizorem nie pamiętając po co się spotkaliśmy! Właśnie zawaliła się któraś z wież. Co chwilę pokazywali też migawki jak wcześniej wbija się w nią samolot. To nie był film katastroficzny! To działo się naprawdę! W tym budynku byli ludzie, w tym samolocie byli ludzie! TERAZ! Staliśmy i patrzyliśmy! Nie wiem ile czasu minęło, może godzina, może nawet dwie. Przez głowę przechodziły różne myśli! Od współczucia ofiarom, bo ranni, bo cierpią, bo ich bliscy płaczą, po przerażenie, że być może to początek nowej wojny światowej. Potem kolejny samolot spadł na Pentagon, wtedy pomyślałem, że to wojna na pewno…

🌓Dzisiaj na GROUND ZERO, w miejscach dwóch zawalonych wież są dwa kwadratowe doły. Doły chyba tak głębokie jak sięgały fundamenty tamtych budynków. Doły wymurowane od podstaw po ozdobne obmurowanie, na którym wyryte są nazwiska. Z brzegów w dół płynie woda. Płynie i szumi! Pięknie to wygląda! Ludzie chodzą i milczą, nie ma żadnych podśmiechujek, głośnych rozmów. Wszyscy skupieni, zamyśleni, pod wrażeniem tamtych wydarzeń. 

🚔Nad nami góruje ogromna WTC ONE, pojedyncza wieża, wybudowana zamiast tamtych dwóch. Najwyższy budynek w całych Stanach! Ameryka musi pokazać swoją potęgę! Nie ma możliwości, żeby złamać Amerykę! Jeżeli zniszczysz coś Ameryce, zaraz w tym miejscu powstanie nowe, jeszcze większe i jeszcze piękniejsze. Ameryka wstaje i zawsze daje radę! Taki jest przekaz! Stacja metra przy GROUND ZERO też jest nietypowa. Nad wejściem stoi wielki krogulec, ożebrowany orzeł, potężny stwór, który wszystkim pokazuje, że tutaj górą są “nasi” i nikomu nic do tego. 

🌥Przechadzamy się pomiędzy wklęsłymi pomnikami, po parku pamięci. Wspomnienia tamtych wydarzeń, przeżywane gdzieś tam, w Europie, za oceanem, znów przewijają się przed oczami. To był straszny dzień dla Nowego Jorku i dzień wielkiej niepewności dla całego Świata. Ameryka po tamtych wydarzeniach posprzątała, wygląda jakby się podniosła zupełnie bez szwanku. Czy na pewno tak jest? Pewnie nie do końca, ale wiele spraw można załatwić i załagodzić odpowiednimi symbolami. Odpowiednimi, to znaczy takimi, które są na tyle wzniosłe, żeby robić wrażenie, ale niezbyt nadęte, żeby nie stać się groteskowymi. Mam wrażenie, że tutaj tak właśnie to działa…

✈️Kończy się nasza amerykańska przygoda. Jeszcze testujemy nowojorską filię naszej ulubionej stekowni. Tutejsze steki to opowieść na osobny czas i osobne miejsce. Dzisiaj jednak to tylko pożegnalna kolacja, jutro DELTA zabierze nas z powrotem do Europy i do domu. Było cudownie, był czas euforii, był czas podziwiania i zachwytu, był czas naśmiewania się, był czas zmęczenia, były nerwy, była radość, była zaduma! Trzy tygodnie pędu, a wracamy, jakbyśmy spędzili w Stanach ze trzy miesiące. Lubię takie intensywne życie. Lubię gdy się coś dzieje. Lubię gdy dzień do dnia nie jest podobny. I tak właśnie było na tej wycieczce…

🛩Jeszcze tu wrócimy! Czekaj na nas Ameryko!

🍀Pozdrawiam serdecznie! Wojt Cz

Dodaj komentarz

Ostatnio dodane


Obserwuj mnie w Social mediach!

„Ciasto Marchewkowe i Kawa”