USA intensywnie – rozdział drugi!
✈️🛫JET LAG!! Zespół niedogodności fizycznych i psychicznych, spowodowanych nagłą zmianą strefy czasowej. Dopada i mnie! Dopada i trzyma kilka dni, a potem zamiast puścić, pogłębi się jeszcze bardziej, bo znowu zmienimy strefę czasową. Startujemy z Pragi o dwunastej, przybywamy przed czternastą, a w samolocie spędzamy osiem godzin. Jak to możliwe. Rozum pojmuje bez problemu, emocje i ciało nie nadążają. Tak czy owak, jesteśmy po osiemnasto-godzinnym dniu: normalne dwanaście plus sześć dodatkowych, związanych ze zmianą czasu, a ciało i umysł reagują sprzeciwem. Najpierw bardzo chce się spać o osiemnastej, bo to przecież już północ w Europie, a potem spać chcieć się przestaje, nie możesz zasnąć, a o drugiej w nocy budzisz się gotowy do dnia, bo to u nas już ósma. Jak żyć, Panie Premierze…, o przepraszam, Panie Prezydencie, bo przecież wraz ze zmianą strefy czasowej, zmieniliśmy również system rządzenia państwem…
✈️🛬Lądujemy na JFK w wielkim Nowym Jorku i po załatwieniu formalności wizowo-imigracyjnych jesteśmy w Stanach. Szczypię się dotkliwie, sprawdzam czy to aby na pewno rzeczywistość. Bierzemy zarezerwowany samochód i wyjeżdżamy na amerykański hajłej (globalizacja i internet powodują, że to żaden problem wziąć za oceanem samochód ze znanej wypożyczalni, z której korzystasz w Europie od lat). W oddali widać dolny Manhattan, z drapaczami chmur. Jeszcze raz muszę się uszczypnąć! Na zwiedzanie Manhattanu przyjdzie czas na samym końcu naszej wycieczki, więc dość tego szczypania. Co do Internetu, to jeszcze przed wyjazdem z lotniska musimy mieć jakiś limit danych, choćby po to, żeby działała nawigacja. Nie mamy czasu, żeby szukać sklepu z telefonami, bierzemy nawigację z dostępem do Internetu z wypożyczalni. W końcu pierwszy etap, to tylko cztery dni i jakoś zniesiemy dodatkowe koszty. Niemniej jednak jutro, czy pojutrze musimy zakupić amerykańską kartę SIM. Gdybyśmy korzystali z naszego, polskiego internetu, mogłoby to kosztować drugie tyle, co cała wycieczka!
🏨🚙Pierwszy amerykański hotel nie powala. Na parterze widzimy restaurację! Później się dowiemy, że restauracja hotelowa, to nie jest standard w Ameryce. Raczej rzadkość niż powszechność. Pokój spory, mieści dwa podwójne łóżka, to już stadard. Nie każdy w którym potem będziemy spać będzie taki duży, ale każdy będzie mieścił takie dwa łóżka. W pokoju jest obowiązkowy telewizor, mikrofalówka, szklanki na drinki i termos na lód. Maszyna do lodu znajduje się na każdym piętrze, na korytarzu. Potem odkryjemy, że to żaden luksus. Lód w amerykańskich hotelach to także standard. Klimatyzator w oknie, w USA nie ma innych. Dziwię się, że takie mają prymitywne rozwiązanie. Nie ma podziału na jednostkę wewnętrzną i zewnętrzną, wszystko w jednym kawałku, przez co cały hałas z klimy jest w pokoju zamiast za ścianą, czy na dachu. Pod tym względem Europa jest daleko przed Ameryką. Napisałbym jeszcze, że zaskakuje sposób spłukiwania toalety, ale po co? Dość powiedzieć, że myślę, że jest zepsuta, a potem dopiero zauważę, że to norma wszędzie w tym kraju.
🔣💱Zanim wyruszamy dalej, trzeba zaopatrzyć się w gotówkę. Należy pamiętać, że technologia, między innymi płatności bezgotówkowych, powstała w USA, ale szewc bez butów chodzi i w tym kraju kartą zapłacisz w hotelach i niektórych sklepach, a poza tym mogą być trudności. Google prowadzi do najbliższego bankomatu. Bankomat jest… drive thru, jak McDonald, czy KFC. No tak, przecież w Ameryce nikt nie chodzi na piechotę i po co wysiadać z samochodu jak nie trzeba. Mamy teraz w końcu prawdziwe, amerykańskie dolary. Dziwne uczucie, bo wcześniej widziałem amerykańską gotówkę dzieckiem będąc, jak babcia po powrocie z Ameryki, rozdawała wnukom zielone banknoty w niewielkich nominałach.
🚙🎲Pierwsze tankowanie samochodu też jest szokiem. Podjeżdżasz na stację tak jak u nas, próbujesz tankować, a tu nic. Zauważasz terminal na karty płatnicze, próbujesz – też nic. Automat, nie wiedzieć po co, żąda od Ciebie podania kodu pocztowego i nie przyjmuje polskiego, chce amerykański. Nie masz amerykańskiego, a gdy wbijasz dowolny, system zaraz wykrywa, że chcesz go oszukać. Idziesz do kasy, pytasz o co chodzi. Pani pyta o numer pompy. Podajesz! Prosi o kartę i kwotę za jaką chcesz zatankować! Ty nie wiesz, bo skąd masz wiedzieć ile Ci się zmieści! Podajesz pięćdziesiąt, oczywiście nie mieści się i co teraz? Idziesz do kasy, żeby Ci rozliczyli, w końcu przeszacowałeś o ponad dziesięć dolarów. Nie ma mowy! Na karcie blokują całe pięćdziesiąt, a rozliczenie będzie do dwóch tygodni. Niestety, jak później się boleśnie przekonamy, to zawsze trwa dwa tygodnie i ani dnia krócej. Jak masz nieograniczone limity na karcie, to nie problem, bo zawsze rozliczają prawidłowo, ale jak zablokujesz za dużo w kilku miejscach, to może Ci zabraknąć wolnych środków, mimo że wcale ich nie wydałeś. Nam się to przydarzyło podczas rezerwacji któregoś hotelu pod koniec wyprawy. W trakcie rezerwacji zablokowano nam środki jako gwarancję (normalne!), a potem w hotelu skasowano normalnie (czyli nienormalnie!). Pytam w recepcji co z blokadą rezerwacyjną, a recepcjonista odpowiada – nie ma problemu, rozliczą za dwa tygodnie… No i masz babo placek…, a właściwie problem z pustym portfelem, który opustoszał na dwa tygodnie, a Ty właśnie teraz jesteś w potrzebie!
💱🚙Gotówka jest, paliwa pełny bak, można ruszać amerykańską autostradą na północ w kierunku Niagara Falls – marzenia większości turystów odwiedzających Stany Zjednoczone. Zawsze byłem przekonany, a nawet wychowany w przeświadczeniu, że Niagara to największy wodospad świata. Podróże kształcą, bo gdybym tu nie przyjechał, chyba by mi nie przyszło do głowy sprawdzić takiej informacji. Sprawdzam więc i okazuje się, że ani pod względem wysokości (nawet w pierwszej piętnastce się nie mieści), ani pod względem ilości przepływającej wody (może znalazłby się w pierwszej dziesiątce) nie jest to prawdą.
🛣️🚙Zanim dojedziemy do Buffalo, ostatniego amerykańskiego miasta przed słynnym wodospadem, spójrzmy na zwyczaje panujące na amerykańskiej autostradzie. Ograniczenie do 70 mil/h (niecałe 100 km/h, zdarza się więcej, ale rzadko) to najczęściej występujący limit prędkości. Krążą plotki o drakońskich karach za niestosowanie się do przepisów. Co jakiś czas stoi, znany z filmów, wóz szeryfa. Czasem w postaci dużego sedana, ale częściej pickupa. W obu przypadkach charakterystycznie pomalowany, z “kogutem” na dachu. Podobno uczestnicy ruchu sami siebie pilnują wzajemnie i potrafią donieść policji na współtowarzysza, który nadmiernie się wyróżnia prędkością lub sposobem jazdy. Skutek jest nadzwyczajny! Wszyscy jadą mniej więcej równo. Wyprzedzanie trwa trochę czasu, zwłaszcza gdy masz przed sobą ciężarówkę-pociąg, z trzema przyczepami za wielkim, amerykańskim ciągnikiem, a jedziesz tylko milę lub dwie szybciej niż taki zestaw. Tak! Ciężarówki jadą z tym samym ograniczeniem, co osobowe. Nie ma tu rozróżnienia, jak w Europie!
🚙🌊Wreszcie Buffalo! Okrętujemy się w hotelu. Wita nas recepcjonistka cała ubrana w gadżety Mickey Mouse! Broszka, znaczki, pierścionki, spinki do włosów, nawet guziki w służbowym ubranku, wszystko to jest z motywem sprytnej myszy z kreskówki. Wygląda to prześmiesznie, ale ona sama jest w pracy i zachowuje się całkiem profesjonalnie. Melduje nas, daje klucze i służbowo się uśmiecha. Bo niby jak miałaby się zachować, przecież to co ma na sobie tylko dla nas jest dziwne, nikt inny nie zwraca na te ozdoby najmniejszej uwagi…
🌧️🌊Jutro ma padać, więc jeszcze dzisiaj jedziemy zobaczyć wielką Niagarę. Czy nam się spodoba? Zobaczymy…
Pozdrawiam serdecznie! Wojt Cz