Belgia, Flandria – Antwerpia

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

BELGIA, FLANDRIA – Odcinek 3 – Antwerpia

 

Diamentowe miasto!

 

Potęga Antwerpii wzięła się najprawdopodobniej z diamentów i sukna, ale przede wszystkim z diamentów. W Antwerpii znajdziesz wiele kilku-pokoleniowych manufaktur zajmujących się wyrabianiem błyskotek z tego najbardziej cenionego kamienia szlachetnego. No właśnie – co to znaczy, że kamień jest szlachetny? Prawdopodobnie w dawnych czasach uważano, że minerały i kruszywa, które się nie “psują” pod wpływem warunków atmosferycznych i mogą przez to trwać wiele lat, a nawet wieków, są szlachetne! Zamawiano ozdoby ze szlachetnych właśnie materiałów, bo się nie zużywały! Ale jak to jest dzisiaj? Mam wrażenie, że świat zwariował! Diament i powstały z niego brylant to chemicznie węgiel, podobno nawet palny, choć nie wiem czy ktoś próbował… No dobrze – jest twardy, chemicznie odporny i co tu dużo mówić, piękny! Ale żeby osiągał takie ceny!? W dzisiejszym świecie, gdzie 80% majątku jest w rękach 20% ludzi – ci bogaci musieli wytworzyć jakiś nowy rodzaj waluty, umówić się, że jest jeszcze coś cennego oprócz pieniędzy, przez co przechowywanie majątku będzie bezpieczniejsze. No i umówiliśmy się wszyscy pod tą presją, że wartość mają diamenty, złoto, dzieła sztuki, a dzisiaj dochodzą do tego jakieś tokeny… i pewnie jeszcze wiele tego powstanie, bo majątek ogólny tego świata wciąż rośnie i rośnie…

 

Jak jesteś w Antwerpii, to musisz koniecznie zobaczyć kilka miejsc!

 

Na pewno warto przejść się starym miastem. Na rynku zobaczysz piękną fontannę, symbol tego miejsca, związany z legendą powstania nazwy. Dawno, dawno temu, możliwość przepłynięcia rzeką Skaldą była utrudniona. Rzeki pilnował olbrzym Antigonus, który żądał sowitej opłaty za przeprawę w dół lub w górę nurtu. Kto odmówił opłaty lub tylko wahał się, był karany odrąbaniem dłoni. Znalazł się w końcu ktoś, kto pokonał olbrzyma, był nim Rzymianin Silvus Brabo, który odrąbał dłoń olbrzymowi i wrzucił do Skaldy. Piękna rzeźba Silviusa z dłonią olbrzyma w ręce, z której sika woda, jest głównym motywem wspomnianej wcześniej fontanny. Antwerpen podobno w miejscowym flamandzkim dialekcie to coś jakby “rzucać ręką”. Rzeźba pięknie się prezentuje szczególnie na tle eleganckiego budynku ratusza (Stadhuis). Warto też podreptać uliczkami wokół rynku (Grote Markt) i zobaczyć trochę gotyckich i renesansowych budowli historycznego centrum miasta…

 

Na pewno warto przejść się nad Skaldę, rzucić okiem na rzekę i port od których wszystko się tu zaczęło. Nad brzegiem stoi twierdza Steen, nie możesz jej nie zauważyć. Oprócz fontanny to drugi widokówkowy pejzaż miasta, no i najstarszy jego budynek, Dzisiaj w twierdzy jest Muzeum Żeglugi. Mają co pokazywać, bo to przecież przez wieki był wiodący europejski port.

 

Niesamowitym miejscem w Antwerpii jest Dworzec Centralny. Niektórzy nazywają go dworcową katedrą. Stanowi niewątpliwą atrakcję miasta. Możesz to zresztą zauważyć, bo ciągle w hali głównej budynku ktoś robi zdjęcia. Aż huczy tutaj od turystów. Widok jest niezwykły, więc nic w tym dziwnego.

 

Dworzec Centralny z historycznym centrum łączy handlowa ulica Meir, która w dużej większości jest deptakiem pełnym turystów, zarabiających na życie artystów, knajpek i knajpeczek, sklepów z pamiątkami i takich tam… Są tu oczywiście też te słynne diamentowe manufaktury z witrynami oferującymi to i owo dla wytrawnego oka i głębokiej kieszeni… Tak a propos knajpek. W Antwerpii kulinarnie królują mule! Są tu mule w sosie czosnkowym, piwnym, warzywnym, pieprzowym, każdym chyba jaki przyjdzie Ci do głowy. Są też mule sote, takie po prostu, bez sosu wcale, a wcale. Wszystkie podobno są najlepsze na świecie! Jak jesteś koneserem, to próbuj koniecznie i oceniaj… Zawodem natomiast, okazały się dla mnie słynne belgijskie frytki (podawane najczęściej z majonezem). Mam wrażenie, że u nas w kraju, w pierwszej lepszej smażalni znajdziesz podobne i piszę tak tylko dlatego, żeby Belgom nie sprawić przykrości…

 

No i “last but not least” jak mówią ludzie z wysp… Rubenshuis – dom wielkiego artysty, malarza Rubensa! Budynek ten znajdziesz w jednej z przecznic Meir. Pozornie niewyróżniający się znacznie z szeregu kamienic. Jak uwielbiasz malarstwo – musisz koniecznie zobaczyć! Mnie nie-konesera uderzyły dwie rzeczy. Po pierwsze Rubens, który słynął z zamiłowania do rubensowskich kształtów, sam był szczupły, żeby nie powiedzieć nadzwyczaj chudy. Tak przynajmniej sam siebie widział w autoportretach. Druga sprawa, to piękno wnętrz i ogrodu. Ogród wypełniony klasycznymi rzeźbami! We wnętrzach też znajdziesz klasycznie urządzone pokoje czy sale. Widać, że gość lubił się otaczać pięknem, miał na to pieniądze. Pewnie pomagał fakt, że Antwerpia uczyniła go honorowym obywatelem i zwolniła z podatków…

 

O tym, że Antwerpia jest, podobnie jak Mechelen multikulturalna i tolerancyjna, nie trzeba wspominać. Widać to na każdym kroku. Osobiście uwielbiam takie miejsca i ten właśnie klimat, gdzie ludzie się mijają, akceptują swoją różnorodność. Nikogo nic nie razi, nikt się nie oburza, a wszyscy są wszystkich ciekawi…

Dodaj komentarz

Ostatnio dodane


Obserwuj mnie w Social mediach!

„Ciasto Marchewkowe i Kawa”