TURCJA – Cumalıkızık – KONIEC PODRÓŻY

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

🇹🇷Dzisiaj jest ostatni dzień naszych tureckich przygód. Ostatnie dni mają swój klimat. Niestety nie jest to klimat najwyższych lotów. Zaczyna być nerwowo (reisefieber jak mawiają Niemcy), trochę żal, ale też trochę się tęskni za domem. Generalnie chciałoby się mieć już tą procedurę powrotną za sobą.

📚⛓️‍💥Magdalena przeszukała swoje źródła (szuka ciekawostek w blogach, ja bardziej ufam przewodnikom – uzupełniamy się i skutkuje to całkiem przyzwoitą mieszanką) i znalazła piękną, osmańską wioskę – Cumalıkızık. Mieścina u podnóża góry Uludağ. Osmańskie domy w jaskrawych kolorach. Bordo, zieleń, niebieski, żółty. Uliczki brukowane starym kamieniem. Po murach pną się pnącza, w donicach kwiaty, a wszędzie handelek wszelkimi możliwymi rękodziełami. Ceramika, soki, oliwa, mydło, powidło. Możesz tu zjeść miejscowe pyszności, możesz napić się herbaty, możesz nic nie robić, tylko chodzić i cieszyć oczy. W każdym kraju znajdziesz takie sielskie klimaty z dawnych czasów (i nawet nie wiadomo jak dawnych, ale czy to ma znaczenie). W Turcji to właśnie tutaj. Słuchajcie nie wiedziałem, że po trzech tygodniach w Turcji i tylu wrażeniach jeszcze coś sprawi, że zaniemówię z wrażenia.

🌄No to koniec wycieczki, czas wracać do domu. Dziś nocujemy nad Morzem Czarnym, niedaleko lotniska w Stambule. Odwiedziliśmy 4 morza: Śródziemne, Egejskie (wiem, że to część Śródziemnego, ale jednak), Marmara, a dzisiaj jeszcze Czarne. Przejechaliśmy 3300 km wydaje się sporo, ale jak na nasze wakacje, to nie tak wiele (bywało i 7 tys w 3 tygodnie). Nasz wypożyczony Fiat spisał się na medal, choć do tak małej mocy silnika musiałem na nowo przywyknąć. No i do stylu jazdy też musiałem się przyzwyczaić. Pisałem już, że turecka uprzejmość i życzliwość znika na asfalcie. Na szczęście uczyłem się jeździć jeszcze w ubiegłym wieku i pamiętam czasy kiedy w Polsce trzeba było się wszędzie wpychać, żeby gdziekolwiek dojechać. Pamięć mięśniową mam całkiem dobrą, jak widać, bo szybko nabrałem agresywnych nawyków. Obym je tutaj zostawił. Chyba, że tutejszy asfalt wydziela jakiś narkotyk, który każdego spokojnego Jeckylla zmieni w ponurego Hyde’a. Mam nadzieję że tak właśnie jest, a kierowcy w naszym kraju nie będą ze zdziwieniem drapać się po głowach widząc mnie za kierownicą.

🍽Chodzi mi po głowie podsumowanie tutejszych smaków i aromatów, ale to już chyba za jakiś czas. Chyba zamieszczę na blogu, a tutaj dam linka.

🍀Cieszę się, że z nami byliście. Do następnego…🍀 Wojt Cz

Dodaj komentarz

Ostatnio dodane


Obserwuj mnie w Social mediach!

„Ciasto Marchewkowe i Kawa”